 |
Krucjata Morta i Anthaela RPG w najczystszej postaci - sesje, opowiadania, dyskusje
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kieczy
Ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Raczej Kraków.
|
Wysłany: Wto 15:36, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Cholerni zalotnicy od siedmiu boleści...- prychnął Karastirr widząć zachowanie Faroda i Gawrona.- Nie macie innych zmartwień pięknisie niż zagadywanie do tej Elfki?- podszedł do Lii i uśmiechnął się szelmowsko:
- Witaj o piekna Pani, jam jest Karastirr "kwiatowy nekromanta", do Twych usług, Twój blask onieśmieliłby nawet zombich i kazał im wracać do ziemii, a Twój wzrok działa na mnie niczym dotknięcie wampira, odbierając mi siły życiowe.- wyrecytował sarkastycznie Czarodziej, odwrócił się i stanął na uboczu.- Głupcy...- burknął pod nosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Wto 15:44, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Tym razem Liia już nie wytrzymała. Roześmiała się i to roześmiała głośno na słowa Karrastira i tak mocno się śmiała, że musiała ukryć usta w dłoniach będąc tym śmiechem zawstydzona.
- Ojjj panowie... - Ocierała łezki z oczu - ojjj... .
Następnie usiadła obok Sonji po czym rozglądnęła się w poszukiwaniu czegoś do picia.
- Sonju napijmy się, może poczujesz się lepiej i nie martw się, popatrz jakich mamy tu komediantów. Jestem pewna że wkrótce i Ty będziesz śmiać się radośnie, zawsze można poratować utraconą duszę magią. Będzie dobrze... .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gadzik_2005
Zawodowy Rewolucjonista
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cesarstwo Lewego Konga
|
Wysłany: Wto 15:50, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Farod Faraday. Kapłan boga Talosa...Więcej nie trzeba wiedzieć... - rzekł chłodnym tonem do Gawrona. Słysząc uwagi Karastirra uśmiechnął się kawaśno.
- Brawo, wielkie brawa...Oto dowód, że nieumarli umieją myśleć... - spojrzał dość lekceważacym wzrokiem na nekromantę. Nie zamierzał wdawać się z nim w dyskusje. Zamiast tego wolał porozmawiać z siedzącą obok Lii kobietą:
- Witaj Pani, słyszałem o Twoim wielkim nieszczęściu. Przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia... - tak naprawdę śmierć tieflinga obchodziła go tyle co zeszłoroczny śnieg. - Jeśli kiedykolwiek będziesz w niebezpieczeństwie, deklaruję pełną pomoc... - rzekł. Po chwili stwierdził tradycyjnym tonem:
- Niestety, ale muszę opuścić to niecodzienne towarzystwo... - po czym skierował się ku stołowi, przy którym siedziała kapłanka Selune.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gadzik_2005 dnia Wto 21:52, 21 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jack Mort
Mistrz Gry
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostroróg Tower
|
Wysłany: Wto 17:46, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy pogrążeni byliście w mniej lub bardziej żywej, a czasami nawet burzliwej rozmowie, nie zauważyliście, iż księżyc jest już w pełni sił, zwiastując północ. Mamy dziś pełnię. Czyżby Selune czuwała nad swoimi sprzymierzeńcami? Natura także zdawała się być przyjaźnie nastawiona, nie było zwykle mroźnego i szalenie dmącego tu wichru, było ciepło, przyjemnie i rześko. Czy to Chanuntea roztaczała nad nami swą pieczę? Coż, bogowie coraz częściej ingerowali w sprawy śmiertelników... Byle tylko nie skończyło się to jak w Czasach Kłopotów...
Morale naprawdę wspinały się już na wyżyny we wszystkich oddziałach. No, może wyłączając surowych nekromantów Karastirra oraz złowrogo milczących Kosiarzy zesłanych na pomoc przez boga śmierci Kelemvora. Większość żołnierzy, magów i łuczników świetnie się bawiła ostatniej nocy przed bitwą, tak było i z wami, oczywiście z drobnymi wyjątkami. Kiedy zabawa i wymiana opowieści (w tym pamiętnej wyprawy na półwyspie Chultskim, którą opowiedział Benorn) mały, smagłej cery chłopczyk podszedł do Gawrona i pociągnął go za rękaw. Kiedy ten odwrócił swój rozbawiony wzrok w jego stronę, posłaniec zaczął recytować z kartki uważnie.
- Ekhem... Panowie Gawron, Karastirr, Gwyndion, Benorn, Drake, Farod, Fenix oraz panie Liia i Sonja, proszeni zostają do Namiotu Głównego, gdzie odbędzie się ostatnie zebranie, dotyczące jutrzejszej bitwy. Podpisano, Khelben Arunsun - oznajmił, siląc się na uroczystość chłopczyk. Był wyraźnie zdenerwowany, przebywając wśród grona, o którym słyszał z opowieści bardów. Gawron zmierzwił mu beztrosko czuprynę, po czym z uśmiechem wręczył dwie sztuki złota.
- Dzięki mały - powiedział, po czym odwrócił się w stronę odległej ławy, przy której baraszkowali Farod oraz Lady Yvenne - Faraday! Chodź tu no bożyszcze tłumów! Czarna laska wzywa! - krzyknął rozbawiony (pewnie z powodu nadmiaru dobrego miodu), po czym wziął z ziemi swój płaszcz i wstał, otrzepując spodnie.
- Za mną towarzysze - nakazał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kieczy
Ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Raczej Kraków.
|
Wysłany: Wto 17:53, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Wreszcie ktoś tu gada do rzeczy...- burknął Karastirr.- Może nareszcie uwolnię się od słodkości otaczających mych Towarzyszy.- dokończył Nekromanta po czym ruszył szybkim krokiem w stronę głównego namiotu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gadzik_2005
Zawodowy Rewolucjonista
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cesarstwo Lewego Konga
|
Wysłany: Wto 17:58, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Wybacz Pani, ale obowiązki wzywają...Obiecuję, że wrócę. - rzekł z uśmiechem do Lady Yvenne, po czym ruszył za Gawronem w stronę Namiotu Głównego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ronin
Zaaw. user
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przed komputera
|
Wysłany: Wto 19:40, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Krasnolud wstał powoli od ogniska, mimo wypitej dużej ilości trunków zachowywał się całkiem trzeźwo. Poprawił swój pas i zarzucił na plecy topór, który z brzękiem uderzył o zbroje co wprowadziło, nie wiedzieć czemu, Benorna w dobry nastrój. Skinął głową na pożegnanie, tym którzy pozostali przy ognisku i skierował się na spotkanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ronin dnia Wto 20:23, 21 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Wto 20:00, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Sonja pocieszana przez Liię i parę osób pogrążyła smutki w alkoholu i chwilowo nim odużona przestała się smucić.
- No to chodźmy - Walnęła w jakiś kamień pustą butelką po winie - czas pewnie zaplanować naszą śmierć.
Roześmiała się dziwnie i było wiadomo że jest dosyć wstawiona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jack Mort
Mistrz Gry
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostroróg Tower
|
Wysłany: Wto 22:03, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Główny Namiot był miejscem, które było swoistym centrum obozu Srebrnych Marchii i to z tamtąd właśnie wychodziły wszelkie decyzje dotyczące ich obrony. Jako naczelnego dowódce i wodza wojsk Przymierza uważano Tyra w swej ludzkiej postaci i nikt nie ważył się tego nawet podważać. Za prawą rękę i głównego doradcę bóstwa można było uznać Khelbena 'Czarnokija', a wraz z nim zapewne i Drizzta Do'Urdena. Prócz nich do rady generalskiej wchodzili także barbarzyńca Wulfgar, Gawron, Immanuel Wolrentine, Bruneron Battlehammer, Lord Nasher z Neverwinter oraz sir Sthavar, sam władca miasta Suzail, stolicy Cormyru. Wam i paru innym ważniejszym osobom przydzielono prawa pułkowników. Ogółem, prowadzących armię Marchii było równo dwudziestu dowodzących w tym dziewięciu generałów i jedenastu pułkowników.
Kiedy odsłonięto przed wami wejście namiotu, oczy wszystkich obecnych zwróciły się ku wam. Niektórzy z generałów już was zapewne rozpoznawali, choć niektórzy dość baczniej przyglądali się Sonji. Sam Czarnokij wstawił się za nią u Tyra, gwarantując jej swój własny oddział Niewidzialnych. Zdawało się, że w namiocie znaleźli się już wszyscy, toteż można było zacząć przemówienie. Głos zabrał Drizzt Do'Urden jako naczelny strateg wojsk Przymierza. Nie wszyscy obozowicze traktowali drowa jako równego sobie, każdy jednak bez wyjątku okazywał mu choć szczyptę szacunku. Drizzt rozłożył na długim stole niezbyt precyzyjnie skleconą mapkę pola bitwy i przyłożył do jej rogów świeczniki, tak by nie zwijała się podczas przemowy.
- Jak wszystkim wiadomo jutro wraz z przyjściem słońca wyruszamy na szlak, w kierunku wioski Jalanthar. Będę czatował całą noc i każę zadąć w róg, kiedy nadejdzie czas - zaczął uważnie lustrując wzrokiem całą dwudziestkę - Omówmy teraz naszą formację kiedy znajdziemy się już na polach okalających Jalanthar. Mamy dwadzieścia sztandarów. Pierwszą linię stanowić będą : piechota moją osobistą wodzą, po jej bokach pasy łuczników pod pieczą pułkownika Gwyndiona, a tuż przed nami wszystkimi prostokąt złożony z kawalerii podzielonej na dwie chorągwie. Prowadzić konnicę będą generałowie Gawron oraz Immanuel - podjął, po kolei przenosząc wzrok na każdego z wymienionych - Drugi pas to : w samym centrum dwa oddziały cięzkiej artylerii pod rozkazami pułkowników D'Argent i Kieslovsky. Osłaniać balisty i trebutchety będą dwa klany krasnoludzkie gen. Battlehammera oraz płk. Benorna. Z centralnej kolumny przenosimy się na lewe skrzydło, gdzie pierwszą linię stanowią Purpurowe Smoki pod osobistym dowództwem sir Sthavara ramię w ramię z nekromantami płk. Karastirra i kelemvorskimi Kosiarzami - kontynuował i zgodnie z oczekiwaniami namiot wypełniły złowrogie szepty i pomruki - Na prawym skrzydle, które będzie nieco cofnięte panować będzie gen. Wulfgar ze swoimi dzielnymi barbarzyńcami, a zaraz obok nich ochronną powłokę wokół kawalerii roztaczać będzie oddział magów pod wodzą płk. Lii. Dlatego też ważne jest by wojowie osłaniali w razie potrzeby czarowników własną krwią. Nie możemy dopuścić do utraty magów, to nasz wrażliwy punkt. Tak wygląda nasz armia, którą będzie widać z zewnątrz. Pozostają jednak bitewni magowie, którzy przybędą z portali z gen. Czarnokijem na czele oraz oddział kapłanów, wywołujących destrukcyjnie pułkowników Faraday'a i Drake'a. Przybędą ze wschodu. Ukrywać ich będzie płk. Yvenne, ukryta ze swoimi ludźmi w pobliskim lasku. W razie zagrożenia zobowiązana jest udzielana defensywnej pomocy. Z zachodu zaś klinem wkroczą skrytobójcy, którzy będą kąsali skrzydło wrogich legionów i wpijali się stopniowo w środek armii. Prowadzić ich będą pułkownik Styre wraz z lady Sonją. Ostateczny cios, który wykończy wroga i zaciśnie go w naszej pułapce nadejdzie z tyłu armii wroga, przedzierając się w naszą stronę niczym drwal, wyrębujący sobie drogę przez las. Szturmem kierował będzie głównodowodzący, jaśnieoświecony Lord Tyr - zakończył drow, wzdychając ciężko. Spojrzał po wszystkich jeszcze raz, po czym napił się wina.
- Jakieś pytania? Lepiej zadać je teraz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kieczy
Ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Raczej Kraków.
|
Wysłany: Wto 23:14, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Czy wiemy coś o wrogu? Skład armii, jej liczebność, potencjalne plany wojenne?- spytał się jakby dotąd nieobecny Karastirr.- Mamy chyba jakieś raporty szpiegowskie?- dokończył wpatrując się posępnie w Drowa.
"Cholera... płk. Karastirr, phhh jakby mnie jeszcze obchodziły te ich tytułu"- pomyślał Czarodziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jack Mort
Mistrz Gry
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostroróg Tower
|
Wysłany: Śro 9:44, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Drizzt skinął głową na pytanie nekromanty, po czym niechętnie podniósł ręce do góry, uspokajając pomruki w gronie dowodzących.
- Wiedziałem, prawdę mówiąc liczyłem, że te pytanie padnie. Ba, chciałem nawet sam opowiedzieć wam jakie informacje zebrał nasz oddział szpiegowski. Naprzeciw armii Zenthów wyjechało dziesięciu naszych najlepszych łowców - podjął z ledwie widocznym smutkiem - Wróciło trzech, z czego dwóch ciężko rannych. Opowiedzieli nam o morzu czarnych zbrój, maszerujących w słońcu. Zarzekali się, że będzie to spokojne 15 000. Wśród tego zbrojnego oceanu, nasi zwiadowcy dostrzegli także ku naszemu przerażeniu blisko pięćdziesiąt ogrów i olbrzymów uzbrojonych po zęby w dziwaczną broń. Dojrzeli także beholdery Fzoula Chembryla wraz z niewielkim oddziałem liczy Velsharoona. Ponadto ich wojska złożone są z nieumarłych wszelkiego rodzaju, podobnie jest z demonami oraz stworzeniami z innych planów. Co jednak najbardziej napełniło me serce trwogą... Oni zwerbowali dwójkę dorosłych czarnych smoków - dokończył, spuszczając głowę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Śro 10:14, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Pięknie... - Odezwała się cicho nieco pobladła Liia - Tyle tego wszystkiego, potwory, demony, licze i jeszcze te 2 smoki. Nie mamy czasem po naszej stronie jakiś smoków? - Spytała na końcu z nadzieją w głosie.
Zaczynała się bać i zaczynała wątpić czy dożyje jutrzejszego dnia. Nie mogła na to nic poradzić, nie posiadała nerwów ze stali i nie była gotowa na śmierć. Z wyraźnym zdenerwowaniem ściskała palce swych dłoni, spoglądając na pozostałych zebranych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kieczy
Ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Raczej Kraków.
|
Wysłany: Śro 10:51, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Do cholery... to nie będzie bitwa, to będzie rzeź...- Karastirr otworzył szeroko oczy.- Drizzt'cie potrzebujemy więcej wojska, sami tej bitwy nie wygramy... przecież oni padną ze śmiechu jak zobaczą naszą armię! Nieodść, że mają przewagę liczebną to jeszcze te przeklęte Czarne Gady!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gadzik_2005
Zawodowy Rewolucjonista
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cesarstwo Lewego Konga
|
Wysłany: Śro 14:45, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- "Ech, należało stanąć po stronie Zenthów..." - pomyślał Farod, zniesmaczony informacjami Drizzt'a.
- No cóż...Śmierć na polu walki jest podobno najlepszym rodzajem śmierci... - rzekł z kwaśną miną. - Chyba nie muszę przypominać, że informacje o wrogiej armi lepiej zachować w naszym gronie...Takie nowiny wpływają niekorzystnie na morale żołnierzy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ronin
Zaaw. user
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przed komputera
|
Wysłany: Śro 15:02, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
-w takim razie pomyśl jaka reakcje będzie gdy ujżą to czarne morze przed sobą- Krasnolud drapał się po brodzie zamyślony. Liczebność wroga go przytłaczała, a jeszcze dwa smoki.
-Radziłbym, żeby kapłani pomodlili się o pomyślny wiatr, który zachamuje wrogie strzały, a nasze poniesie jak najdalej- Krasnolud wypowiedział to dziarskim głosem a na jego twarz powrócił uśmiech. Chyba był jedyną osobą, która nie mogła się doczekać kiedy stanie do walki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ronin dnia Czw 20:04, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|