Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Pią 20:09, 03 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Sonja w końcu pozbierała się do kupy i ubrała swoje rzeczy. Nie mogła sobie wybaczyć że została tak skrzywdzona i poprzysięgła zemstę. W końcu powróciła do poprzedniego planu i zabrała się za otwieranie i ucieczkę przez okno. Jeśli nigdzie nie znalazła liny to podarła prześcieradła i koce z łoża by zrobić sobie z nich prowizoryczną linę. Nie dotykała i nie starała się myśleć o tym co ma na plecach.
- Zabiję te świnie, zabiję - Szeptała wykonując czynności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Pią 22:15, 03 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki swym złodziejskim umiejętnościom kobieta poradziła sobie bez problemu używając swych narzędzi do otwarcia zabitego gwoździami okna. Prymitywna lina z pościeli nie starczyła jednak do samego dołu i jedyne co Sonja mogła zrobić to zejść o piętro niżej, gdzie akurat znajdowało się kolejne okno, te jednak nie posiadało szyby, lecz za to okiennice które były akurat otwarte. Niebezpieczny plan ucieczki powoli zaczął się udawać i kobieta po ryzykownym zejściu zrobionej na szybko linie znalazła się przed oknem niższego piętra.
Do ziemi miała gdzieś 15 metrów i niżej już nie było żadnych innych okien. Ostrożnie zaglądnęła wisząc na linie po czym wskoczyła przez okno i znalazła się na jakimś korytarzu. Zastanawiała się chwilkę czy iść w prawo czy w lewo, gdy usłyszała nadciągające gdzieś zza zakrętu kroki. Były to liczne kroki i dudniły nieco metalem, co mogło oznaczać tylko jedno - nadchodził właśnie patrol straży.
Spanikowana, po cichu lecz szybko zaczęła uciekać w przeciwnym kierunku. Po prawej i lewej stronie korytarza minęła kilka drzwi, lecz wszystkie były zamknięte i nie miała czasu na ich otwieranie wytrychem. Strażnicy byli już tuż tuż i Sonja zaczęła się pocić. W końcu tuż przed tym jak wyszli zza rogu jedne z drzwi udało jej się najnormalniej w świecie otworzyć i szybko schowała się w nieznanym pomieszczeniu, zamykając cicho za sobą drzwi.
Serce jej dudniło i cała była spięta gdy kroki narastały i w końcu były tuż obok drzwi. Na szczęście zbrojni przeszli dalej i kobieta odetchnęła głęboko i z ulgą.
Wtedy poczuła dziwny zapach, którego nie umiała rozpoznać i dopiero teraz rozejrzała się po pomieszczeniu w którym się schowała. W półmroku okazało się jednak że to nie pomieszczenie, lecz wejście prowadzące gdzieś schodami w dół. Stała 2 metry przed pierwszym stopniem w dół i nagle usłyszała jakiś cichy i dobiegający z dołu kobiecy śpiew... .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Nie 18:14, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Kobieta ruszyła więc ostrożnie w dół z bronią gotową do urzycia. Ktokolwiek tam był warto to było sprawdzić. Przede wszystkim jednak Sonja myślała o tym by wydostać się z tego przeklętego zamku i spotkać jeszcze raz Kythyliona.
- Ciekawe czy tam na dole to ta suka Vaaya? - Szepneła sama do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Wto 18:14, 07 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Sonja znalazła się w zamkowych lochach, słabo oświetlonych pochodniami. Po lewej i prawej stronie było wiele zakratowanych cel. Wszystkie puste i śmierdzące. Jednak im szła dalej tym cele się zmieniały - pojawiły się także takie z żelaznymi drzwiami i niewielkimi zakratowanymi w nich okienkami.
Zaryzykowała zaglądnięcie do jednej z nich i nim zdążyła się cofnąć jakaś macka wystrzeliła przez okienko i oplotła jej szyję. Ciekawość nie popłaca...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Pią 17:29, 10 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Co jest k***a ?! - Wrzasnęła kobieta.
Sonja wystraszyła sie, lecz zachowała przytomność umysłu. Całym ciałem naparła do tyłu by to cholerstwo puściło i równocześnie chwyciła za sztylet by odciąć w razie czego tą macke. Kolejny raz trafiła na niemiłą sprawę i postanowiła już naprawdę na sibie uważać, miała tego gównianego zamku i spotkanych tu stworów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Sob 13:39, 11 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Kobieta nie umiała siłowo oderwać się od macki, jednak potraktowanie jej sztyletem pozwoliło na uwolnienie się. To coś co było właścicielem macki, wciągnęło ją na powrót do celi, nie wydając z siebie dźwięków poza jakimś bulgotem.
Wystraszona i masująca szyję Sonja postanowiła iść dalej i na wszelki wypadek szła środkiem by być z dala od cel. Usłyszała ponownie kobiecy śpiew. Był coraz wyraźniejszy i była blisko. Nie był to jednak głos Vaaya'y, a pieśń w nieznanym języku była dosyć smutna i chwytająca za serce melodią.
W końcu ją zobaczyła. Siedziała w zakratowanej celi i śpiewała. Najprawdziwsza Anielica z nieco połamanymi skrzydłami i wieloma ranami na ciele. Nie dość że przykuta łańcuchem za szyję do ściany, to jeszcze miała na dłoniach metalowe rękawice, spięte żelaznym łańcuchem do pręta w ten sposób, że dłonie go obejmowały i nie mogła nimi czy palcami poruszać, co zapobiegało wymogom skomplikowanych gestów przy rzucaniu czarów z komponentem somatycznym (czyli właśnie precyzyjne i skomplikowane gesty dłoni).
gdy Anielica zobaczyła Sonję przestała śpiewać i spojrzała na nią niepewnie.
- Kim jesteś - Odezwała się cicho, patrząc zmęczonymi, lecz błyszczącymi oczami - Kolejną parszywą świnią która będzie mnie upokarzać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Pon 10:32, 13 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Jestem Sonja - Odezwała się do anielicy oglądając ją dokładnie - podobnie jak ciebie, zafajdany hrabia zrobił mnie więźniem, lecz uciekłam ze swojego pokoju. Kim ty jesteś i co tu się dzieje?. Jeśli chcesz to mogę ci pomóc i uciekniemy razem, znam się na otwieraniu zamków. Moi towarzysze wkrótce po mnie wrócą i wspólnie wypatroszymy tego rogacza i jego kolegów.
Mówiąc do nieznajomej Sonja zacząła grzebać wytrychem z zamku celi i czekała na jej odpowiedz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Pon 20:07, 13 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Na imię mi Annora i miło Cię poznać Sonju - Odezwała się z dosyć przyjacielskim uśmiechem - Jeśli mi pomożesz to odwdzięczę się z pewnością. Mam tylko nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, musimy również uważać na te podłe kreatury.
Sonja w końcu uporała się z zamkiem celi i weszła do środka. Nieco ostrożnie ukucnęła przy Annorze i miała zamiar zająć się teraz jej kajdanami.
- Dziękuję - Annora spojrzała swymi pięknymi oczami w oczy Sonji.
Kobieta zauważyła z bliska, że Anielica miała wiele śińców i drobnych ran na ciele. Wiele z ran wyglądało na ślady po pazurach, pazurach które Sonja już poznała - Złodziejkę przeszedł dreszcz - Skrzydła Annory były również nieco nadszarpane i poplamione trochę krwią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
JJ
Zaaw. user
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciemna strona księżyca
|
Wysłany: Nie 12:55, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
- Bedzie dobrze kobieto, spadamy stąd za chwile a potem wrócimy z posiłkami i skopiemy tyłek hrabiemu i jego glizdom - Uśmiechnęła się do niej przyjacielsko.
Zaczęła otwierać kajdany Annory i myślała chwilowo o Kythylionie, o tym co z nim i czy szybko się znowu spotkają.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Nie 18:33, 19 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Sonja zajęta kajdanami nic nie usłyszała czy poczuła. Dopiero po dziwnym wyrazie zaskoczenia na twarzy Anielicy zorientowała się że coś jest nie tak, jednak było już za późno.
Coś ciężkiego trzasnęł Sonję mocno w tył głowy i całe pomieszczenie zawirowało. Upadła na podłogę i dopiero wtedy zauważyła demonicę z wrednym uśmiechem na twarzy i metalowym prętem w dłoni. Złodziejka chciała coś powiedzieć, jednak nie była w stanie i wszystko dziwnie zwolniło i zaczynało robić się coraz cichsze i cichsze... .
- A ty gdzie łaaaazisz suuuuko - Usłyszała rozmazany głos Vaaya'y, machającej jej prętem pod nosem. Robiło się coraz ciemniej i ciemniej... .
- Coooo sięęęęę taaaaak gaaaapiiiiiiisz? - Vayya krzyczała tym razem do Anielicy i ostatnim dzwiękiem jaki słyszała mdlejąca Sonja były wrzaski bitej Annory.
Koniec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Nie 18:30, 26 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
"Krasnoludzcy Obrońcy"
Benorn wraz z pozostałymi obserwował atak swych towarzyszy na oddział nieumarłych i trochę zazdrościł im tego ataku. Wiedział jednak że kilku jeźdźców nie powstrzyma tak dużej grupy nieumarłych i że teraz przyjdzie oddziałowi krasnoludów przyjąć na siebie nadciągające truposze.
Bracia Benorna ustawili się jeden obok drugiego, trzymając mocno swe tarcze i topory gotowi na wroga. Zostali podzieleni na dwie grupy i stanęli po obu stronach kamiennej formacji tworząc niedługie rzędy. Truposze były już tuż tuż, jęki zombie i klekot kości szkieletów wypełnił ciszę panującą wśród krasnoludów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ronin
Zaaw. user
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przed komputera
|
Wysłany: Nie 18:42, 26 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
chodźcie do mnie- Krasnolud mruczał pod nosem kierując topór do tyłu tak by mógł udeżyć z jak największą łatwością w jak największą ilość wrogów.
-nawet nie wiecie bracia jak bardzo tęskniłem za takimi bitwami- na jego twarzy pojawił się uśmiech (postawa obronna)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Pon 6:55, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Na czekające dzielnie w szyku obronnym krasnoludy naparli pierwsi nieumarli. Wojownicy bronili się swymi dużymi tarczami po czym zadawali ciosy. Po chwili padały pierwsze stwory pod ich nogami. Odcinane głowy, szkielety rozpadające się po ciosach na kawałki... . Jeden ze szkieletów wszedł między formacje skalne gdzie znajdowały się krasnoludzkie kuce bojowe. Gdy ten nieumarły zaatakował jednego z nich pazurami po zadzie kuc wierzgnął tylnymi kopytami i po chwili tylko kupa kości przelatywała parę metrów w powietrzu.
Dowódca krasnoludów okazał się kapłanem. Stał on na jednej z 3 metrowych skał i górował nad polem bitwy. Wydawał komendy co gdzie się zbliża i wojownicy odpowiednio obracali formację. Atakował on podobnie do Gurthanga czarami, niszcząc szkielety i paląc świętym ogniem zombie.
Benorn nie posiadał tarczy, był za to przygotowany na wiele. Gdy nadbiegły dwa pierwsze szkielety wziął mocny zamach toporem i roztrzaskał oba na kawałki. Powoli nadciągały na niego zombie, woj jednak wiedział że są zbyt wolne by go teraz dopaść.
Coraz więcej truposzy atakowało krasnoludy, zalewając kilkunastu obrońców falami nadciągających coraz to kolejnych i kolejnych wrogów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ronin
Zaaw. user
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przed komputera
|
Wysłany: Pon 16:38, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Benorn nie przestawał rąbać i siekać, całkowicie nie obchodziły go ilości przeciwników. Widząc sprawność i umiejętności swych towarzyszy wierzył, że wróg nie ma najmniejszych szans.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kasiurzyńska
Mistrz Gry
Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KK
|
Wysłany: Pon 17:21, 27 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Krasnoludy oraz Benorn walczyły bardzo dzielnie. Szkielety po ciosach toporów rozpadały się na kawałki, zombie byli cięci na pół, odlatywały co chwilę ich odrąbywane głowy czy ręce. Wiele ze śmierdzących trupów po prostu roztrzaskiwało się na kawałki na ich tarczach a Kapłan - dowódca miotał co chwilę czary i zamieniał wrogów w popalone skorupy padające na ziemię.
Zaczynało ich jednak być coraz więcej i więcej... jeden z krasnoludów wrzasnął ugryziony, inny został przewrócony na plecy przez skaczącego na niego zombie - tygrysa. Inny z braci jednak pomógł mu szybko i potwór oberwał mocno toporem po grzbiecie.
Bernon odrąbał głowę jednego z zombie. Kolejny szkielet po ciosie zamienił się w latające kawałki kości. Jednak jeden z przeciętych zombie na pół żył nadal i podczołgał się do niego po czym ugryzł Benorna w nogę. Zabolało to trochę, lecz i bardziej rozwścieczyło wojownika (Benorn 53pw).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kasiurzyńska dnia Wto 11:37, 28 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|